Jak kontrolować stres podczas przygotowań do ślubu

  • Porady

Po miesiącach przygotowań, hektolitrach łez i potu wylanych z nerwów i frustracji, wielu nieprzespanych nocach i męczących dniach w końcu nastąpił ten dzień – pobieramy się! Już wystarczy tylko ubrać się z skrupulatnie wybraną suknię ślubną, wsiąść w przygotowany dawno temu pojazd, wygłosić przysięgi i można się całą noc bawić z ukochanymi gośćmi przy dobrym jedzeniu, jeszcze lepszej muzyce i w nowym stanie cywilnym. Brzmi pięknie, prawda? Niestety, rzeczywistość często bywa odrobinę bardziej skomplikowana i to właśnie sam dzień ślubu może okazać się tym najbardziej stresującym ze wszystkich, a cała ta wizja „najpiękniejszego dnia w życiu” może prysnąć jak bańka mydlana pod naporem własnego zdenerwowania. Nie ma się co jednak martwić! Jest całe mnóstwo sposobów pomagających ograniczyć ten stres, dzięki czemu przeżyjesz własne wesele jedynie z radością.

Jeśli już parę dni przed ślubem czujemy nieprzyjemne skurcze w żołądku, a głowę wypełniają nam głównie troski i zmartwienia, wtedy powinniśmy najpierw gruntownie się zastanowić, co nas tak naprawdę stresuje. Czy boimy się, że się pomylimy przy przysiędze? Czy że goście będą niezadowoleni? Albo że zapomnimy o czymś ważnym? To jest podstawa, bo tylko gdy określimy źródło stresu, możemy coś na niego poradzić.

W następnej kolejności dobrze jest wziąć sobie kartkę i spisać wszystko, co pozostało do zrobienia, a o czym potencjalnie możemy zapomnieć, a potem tę kartkę wręczyć świadkom. W ten sposób nie będziemy myśleć podczas samej uroczystości o wszystkim, bo będziemy mieć z tyłu głowy zakodowane, że ktoś pamięta za nas.

Gdy poczujemy, że strach nas zaczyna paraliżować, a jesteśmy już w połowie drogi do ołtarza, jest jedna myśl, której powinniśmy się trzymać: na sali nie siedzą recenzenci uroczystości weselnych. Na sali siedzi nasza rodzina, przyjaciele, ludzie, którzy nas kochają i chcą naszego szczęścia. Nie pomyślą o nas źle, gdy się zająkniemy przy „i ślubuję ci miłość, wierność…”, a nawet jeśli jakaś odległa ciotka wygłosi jakąś złośliwą uwagę do sąsiadki z ławki, to przecież to nie jest jej ślub i nie ma sensu pozwalać, żeby takie drobnostki popsuły nam humor.

W chwilach największego stresu warto wziąć po prostu trzy głębokie oddechy i pomyśleć, że drobne potknięcia i problemy są wliczone w całą uroczystość, ale zawsze można je obrócić w żart i założyć, że nikt nie bawi się gorzej tylko dlatego, że coś się nie udało tak, jak było zaplanowane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *